Witajcie!
Jak Wam miną długi weekend??
My prawie cały weekend spędziliśmy za miastem, na łonie natury z małym zapleczem cywilizacji ;))) Było bardzo relaksująco, potrzebowałam takiego błogiego spokoju!!! Niestety zapomniałam zabrać z domu aparatu... Więc zdjęcia z naszego małego raju pojawią się kiedy indziej!
A dzisiaj w roli głównej - botwinka!
Zupa z botwinki chodziła za mną już od dłuższego czasu.
Niestety jak robiłam tą zupę w zeszłym roku to nie bardzo mi wyszła..
Pełna obaw, spróbowałam jeszcze raz!
Tym razem wyszło idealnie :)
Potrzebujemy:
* ok. 1,5-2l bulionu
* pęczek botwinki (najlepiej aby buraczki były wielkości co najmniej jajka)
* marchewka
* pietruszka
* masło
* mąka
* śmietana
* cytryna
* pieprz, sól, majeranek do smaku
Bulion podgrzewam w sporym garnku. Dodaję do niego startą na tarce o grubych oczkach umytą i obraną marchewkę i pietruszkę. Gotuję kilka minut. Następnie dodaję umyte i pokrojone liście botwinki oraz obrane i pokrojone w kostkę buraczki.
Warto dodać również łyżkę masła!
Całość gotuję aż warzywa będą miękkie.
Łyżkę mąki mieszam z niewielką ilością bulionu i łączę ze śmietaną
- do tego idealnie się sprawdza mój kuchenny gadżet!!!
Zaprawiam zupę śmietaną, dodaję jeszcze ok 3 łyżek soku z cytryny i gotowe!
Zupę z botwinki podaję z jajkiem i posypuję świeżym koperkiem!
To chyba moja ulubiona wiosenna zupa - palce lizać!
Nie zapomniałam również o małym deserze!!!
Śmietankowy budyń z musem z truskawek - mniam!
A jakie są Wasze ulubione wiosenne dania??
Na koniec jeszcze chciałabym pokazać Wam mój nowy kuchenny gadżet :)))
Mata do odciekania naczyń - prezent od mojej mamy!
Muszę przyznać, że na samym początku byłam nieco sceptycznie nastawiona do tej maty - myślałam, że może będzie przeciekać, długo schnąć
- na szczęście moje obawy się nie spełniły!
Używam jej głównie do odciekania większych naczyń takich jak miski, garnki (nie myję ich w zmywarce) i sprawdza się świetnie :))) Jak byłby ktoś zainteresowany kupnem, można ją jeszcze znaleźć w niektórych Biedronkach!
Jak się Wam podoba taki gadżet?
Buziaki!
Ohh:) Zupa z botwinki, zrobiło się wiosennie, Chociaż pogada we WROCŁAWIU na to nie wskazuję:) Jest już późno, a Ty narobiłaś mi ochoty na taki deser!:) O macie nie słyszałam, ale wydaje się być pożyteczna:) Pozdrawiam!:)
OdpowiedzUsuńNad morzem również nas pogoda nie rozpieszcza, dlatego odbijamy sobie w deserku - bardzo szybki i smaczny :) Polecam i życzę nam wszystkim pięknej pogody!
UsuńPomysł z matą, świetny - pierwszy raz szczerze mówiąc o takim czymś słyszę :) ..
OdpowiedzUsuńJak gdzieś spotkam, to sobie kupię ;) ..
Mm, botwinka - aż zrobiłam się głodna ! Pozdrawiam :*
Koniecznie sprawdź w Biedronce - ja kupowałam tą matę koleżance w weekend i była :)
UsuńPozdrawiam!
Uwielbiam...nie ja kocham zupe z botwinki!!!! Ale mi smaka narobiłaš.!:)
OdpowiedzUsuńMata ciekawa i wydaje się bardzo praktyczna. Niejednokrotnie bowiem suszyłam coś na ścierkach;)
OdpowiedzUsuńZupa wygląda na pyszną, deser także:)
wygląda przepysznie, za mną też chodzi botwinka, dzisiaj byłam rano na bazarku i nie wiem czemu nie kupiłam :)
OdpowiedzUsuńMuszę zaopatrzyć się w taką matę :)
OdpowiedzUsuńBotwinki niestety nie lubię, ale na deser się skuszę :D
A ja mam taka mate, wlasnie z biedronki, kolortniebieski :-)
OdpowiedzUsuńZupka wygląda bardzo apetycznie, pojadłabym z chęcią :D
OdpowiedzUsuńJa również chętnie przysiadłabym się do takiej botwinki, jadłabym oczami nawet :) A i deserek wygląda apetycznie. Ja się ostatnio raczę wszelkiego rodzaju owocowymi deserami, zbawienie dla podniebienia gdy nie je się słodyczy :)
OdpowiedzUsuńObserwuję i pozdrawiam!
Za botwinką nie przepadam, ale zazdroszczę błogiego weekendu!
OdpowiedzUsuńSmacznie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Robiłam botwinkę w sobotę:)
OdpowiedzUsuńdeserkiem bym nie pogardziła. :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam botwinkę:))
OdpowiedzUsuńUwielbiam botwinkę :))
OdpowiedzUsuń